Od pewnego czasu będąc w podróży staram się, by chociaż jeden dzień spędzić na rowerze. Gdy przygotowywałem się do podróży, uznałem, że właśnie Ubud nadaje się do tego najlepiej. Można tutaj jeździć jak Julia Roberts w filmie„Jedz, módl się, kochaj”, choć to nie ten obraz wpłynął na moją decyzję.
Spis treści
Wzgórza Campuhan w Ubud Bali
Po późnym śniadaniu znajdujemy wypożyczalnię z „dobrze wyglądającymi” rowerami. Mając już swoje dwa kółka kierujemy się w stronę jednej z darmowych atrakcji Ubud, wzgórza Campuhan, aby przejechać jego szczytem (angielska nazwa tej atrakcji to Campuhan Ridge Walk). Większość osób pokonuje tą trasę na piechotę, można jednak podobnie jak my przebyć ją na rowerach.
Początek szlaku zaczyna się tuż za mostem, obok majestatycznego kompleksu Pura Gunung Lebah. Znaki przed świątynią wyraźnie wskazują nam gdzie się kierować.
Początkowo nie jesteśmy pewni, czy to był najlepszy pomysł by zabrać rowery na tą trasę, a to dlatego, że w okolice świątyni prowadzą schody, przez co musimy rowery nieść. Przed samym szczytem schody zmieniają się jednak w wybrukowaną ścieżkę, którą już bez problemu można pokonać na rowerach.
Wyjeżdżając na wzgórze zostajemy zaskoczeni tym co widzimy. W jednej chwili z miasta przenosimy się w zupełnie inny świat. Spokojny, zielony, gęsto pokryty tropikalną roślinnością.
Samo wzgórze też nas zaskakuje, gdyż przed nami jest ścieżka, a po prawej i lewej stronie zbocza ostro opadają w dół, by po dojściu do poziomu tarasów ryżowych i pól znowu ostro wspiąć się do góry, do poziomu równego wzgórzu na którym jesteśmy.
Gdy dojeżdżamy do pierwszych zabudowań ścieżka robi się coraz szersza, aż zamienia się w drogę. W dalszym ciągu jest jednak bardzo spokojna i spotykamy na niej głównie turystów podziwiających ten inny obraz Ubud.
Przejście całego szlaku, a tym bardziej przejechanie, jest sprawą bardzo łatwą i przyjemną. Nie lubię jednak wracać tą samą drogą, więc decydujemy się skręcić w lewo i drogą równoległą wrócić do centrum Ubud.
Do tej pory chodziliśmy po Ubud wieczorami i w nocy. Dziś po raz pierwszy mamy okazję zobaczyć jak wygląda centrum w środku dnia. Z uwagi na wąskie ulice centrum jest zakorkowane. Jednak jest tyle miejsca, że na rowerach możemy poruszać się bez problemów.
W wielu miejscach czytałem, że Ubud jest najpiękniejszym miastem w całej Indonezji. Nie jest to jednak coś co widać na pierwszy rzut oka (przynajmniej ja tego nie zauważyłem), ale zapewne na tą opinię składa się szereg czynników i miejsc, które trzeba odkryć.
Puri Saren Palace – Pałac Królewski w Ubud
Odkrywanie Ubud zaczynamy od Puri Saren Palace – Pałacu Królewskiego. Wygląda on inaczej niż nasze wyobrażenia związane ze słowem „pałac”. Jest to kolejny budynek w Ubud, który z zewnątrz trudno rozróżnić od świątyni, hoteli lub niektórych domów prywatnych.
Pałac jest nieduży i tylko część można zwiedzić, ale jest wart zobaczenia. Bardzo ciekawie prezentują się kamienne rzeźby przyozdobione w kwiaty i szaty.
Dużą popularnością wśród turystów, cieszy się również pamiątkowe zdjęcie z bramą wejściową.
Świątynia Pura Taman Kemuda Saraswati Ubud
Blisko pałacu położona jest najpiękniejsza świątynia Ubud – Pura Taman Kemuda Saraswati. Wejście do niej jest zasłonięte przez restaurację i nie widać jej z drogi. Trafiamy do niej dzięki aplikacji Tripadvisor. Gdy już udaje nam się znaleźć drogę, stajemy przed wąskim przejściem, po bokach którego znajdują się dwa baseny wypełnione lotosami, kolorowymi rybkami oraz żółwiami.
Zewnętrzne bramy są bogato zdobione, jednak to co robi największe wrażenie ukryte jest za bramami.
Ponieważ widzimy, że boczne drzwi są uchylone, wchodzimy przez nie. Za nimi mężczyzna sprząta świątynię. Pytamy, „Czy możemy wejść?”. Odpowiada, „Tak”, i podaje nam po sarongu.
Wnętrze świątyni nie jest duże, ale jest niezwykłe. Ściany, wieże i kapliczki są bogato zdobione, dodatkowo wybrane elementy pokryte są złotą farbą.
W świątyni jest również dużo kwiatów i ładnie przystrzyżonych drzew i krzewów. Wieże i dach ważniejszych obiektów pokryte są strzechą.
Świątynia Goa Gajah Bali
Po przerwie w jeździe na zwiedzanie Ubud, ponownie wsiadamy na rowery i jedziemy do oddalonej o 2 km od Ubud świątyni Goa Gajah – Jaskinia Słonia. Jest to jaskinia, która już w IX wieku została przekształcona w świątynię. Najpierw buddyjską, następnie w hinduistyczną. Najciekawszą rzeczą, która powoduje, że jest ona popularna wśród turystów jest wejście do jaskini, wyglądające jak usta demona.
By wejść do środka, należy przejść wąskim, ciemnym korytarzem. Sama jaskinia jest mała i raczej nieciekawa. W środku są tylko z 3 skromne wnęki z pozostałościami dawnych rzeźb.
Przed jaskinią, można zobaczyć duże kwadratowe baseny, z postaciami kobiecymi, które ponownie zostały odkryte dopiero w 1954 roku,
Z ciekawości szukałem informacji skąd nazwa „Jaskinia Słonia”. Jednak nie ma jednej, pewnej odpowiedzi. Niektórzy uważają, że z rzeźby boga Ganeshy, przedstawianego pod postacią słonia, a którego rzeźba znajduje się w świątyni. Inni, że wejście do świątyni przypomina słonia, lub też od starej nazwy rzeki Petanu, która przepływa w pobliżu, a w przeszłości nazywała się rzeką Słonia. Najciekawsze w tym wszystkim jest, że na Bali nigdy nie żyły słonie, a pojawiły się dopiero wraz z turystami.
Jazda na rowerach jest wyczerpującym zajęciem, więc w drodze powrotnej decydujemy się zatrzymać by zjeść obiad. Nasz wybór jest przypadkowy, a podyktowany tym, że jadąc drogą zauważamy podmokłe pola ryżowe z dużą ilością białych ptaków.
Kolejny raz mamy szczęście. Trafiamy do restauracji na otwartym powietrzu, zlokalizowanej w ogrodzie, zaraz przy polach ryżowych, na których akurat jest sadzony ryż.
Restauracja nazywa się Kedai D`Sawah i ma dobre ceny, co powoduje, że próbujemy kilku potraw.
Jedzenie nam bardzo smakuje, nie możemy jednak przestać wpatrywać się i śledzić tego, co się dzieje na polach.
Praca wrze, do tego woda stojąca na polach, pięknie odbija pracujących ludzi, palmy oraz niebo. Trudno byłoby by znaleźć piękniejszy plener do zdjęć.
Gdy otrzymuję zamówiony sok z mango, gęsty, nie rozwodniony, idę do kontuaru i mówię chłopakowi, który nas obsługiwał, że mają bardzo dobre jedzenie i że chciałbym porobić tutaj zdjęcia. On na to, że jak bardziej mogę i nawet wszystkie osoby pracujące w tej restauracji z przyjemnością zapozują mi do fotografii, co też czynią.
ARMA – Muzeum Sztuki Agung Rai Ubud
Napełniwszy nasze brzuchy i nasyciwszy oczy pięknymi widokami ruszamy do ARMA – Muzeum Sztuki Agung Rai. Położone jest ono w pięknym ogrodzie, zaraz obok luksusowego hotelu. Po zakupieniu biletu, nie możemy się powstrzymać by nie pograć na oryginalnych balijskich instrumentach muzycznych wystawionych tuż za kasą.
Nikt nam nie przerywa, więc widać nie jest tak źle.
Główną część muzeum tworzą dwa budynki. Jeden poświęcony sztuce nowoczesnej.
Drugi poświęcony sztuce tradycyjnej.
Galerie może nie są duże, ale wystarczające by zapoznać się, że sztuką balijską. Szczególnie selekcja obrazów pozwala na zapoznanie się z różnymi rodzajami tutejszego malarstwa. Po zwiedzeniu korzystamy jeszcze z możliwości wypicia darmowej kawy i mrożonej herbaty, które wliczone są w cenę biletu.
Gdy wracamy do Ubud robi się ciemno. Jedziemy do hotelu, bierzemy szybki prysznic i oddajemy rowery. Czeka mnie jeszcze realizacja jednego z moich marzeń, a mianowicie sprawdzenie i porównanie oryginalnego masażu balijskiego z masażem tajskim. W Tajlandii byłem dwa razy i za każdym razem oddawałem swoje ciało w zręczne ręce masażystów. Tym razem przyszła pora na Bali.
W Ubud podobnie jak w Kucie, na każdym kroku można znaleźć salony masażu. Po sprawdzeniu kilku miejsc decydujemy się na salon łączący miły wygląd z dobrą ceną – 80 000 IDR, za godzinny masaż balijski.
Przed przyjazdem czytałem, że masaż balijski wykorzystuje tradycyjne indonezyjskie techniki masażu. W założeniu ma być zabiegiem relaksującym i niwelującym bóle mięśniowe, przynoszącym fizyczne i psychiczne ukojenie.
Po wejściu do pokoju znajduję na łóżku do masażu ręcznik, oraz jednorazowe majtki. Przebieram się i kładę na łóżko. Po chwili wchodzi moja masażystka. Zaczyna masaż od lewej stopy i przechodzi coraz wyżej. Zdecydowanie jest to inny masaż niż tajski, gdyż tutaj czuję na swoim ciele silny ucisk akupresurowy, po którym następuje gładzenie, opukiwanie, delikatne rozciąganie i nacieranie skóry. Dodatkowo czuję na swoim ciele olejek, który rozluźnia moją skórę.
Co pewien czas masażystka pyta się, czy wszystko jest OK? Za każdym razem odpowiadam że tak, chociaż dziwię się skąd w tej małej kobiecie tyle siły? Masaż jest bardzo intensywny i czasem by nie czuć bólu naprężam mięśnie.
Godzina szybko mija. W trakcie jej cały zostaję wymasowany, naciągnięty, obstukany i natarty olejkiem. Po całym dniu na rowerze taki masaż jest idealnym rozwiązaniem.
Teraz pozostało tylko szybko wrócić do hotelu i iść spać. Jutro czeka nas bardzo długi i intensywny dzień.
Wyspa Bali, Ubud atrakcje – Informacje praktyczne:
- Wypożyczenie roweru. W Ubud wypożyczalnie rowerów są mniej popularne niż skuterów, ale jeśli przyjdzie się wcześnie, to nie powinno być problemu z dostępnością rowerów. Jest to tania opcja zwiedzenia Bali. Koszt wypożyczenia roweru wynosi 25 000 IDR (ok. 7,25 zł). Dodatkowo w przeciwieństwie do skuterów, nie trzeba płacić za miejsca parkingowe. Do wypożyczonego roweru otrzymuje się łańcuch wraz z kłódką, z których lepiej korzystać.
- Wzgórze Campuhan (Campuhan Ridge Walk). Z uwagi na nasłonecznienie najlepiej iść tą trasą gdy słońce nie świeci zbyt mocno, tzn. rano lub wieczorem. Trasa jest łatwa. W sumie ma 9 km. Nie wymaga specjalnego obuwia, ani przygotowania. Na osoby spragnione, po drodze czekają przyjemne kawiarnie. Można również wejść do kilku galerii, ewentualnie zrelaksować się podczas masażu na świeżym powietrzu, i to z niesamowitym widokiem na pola ryżowe i palmy. W Ubud są organizowane wycieczki, by z przewodnikiem przejść tym szlakiem. Jednak zdecydowanie lepiej to zrobić samemu.
- Puri Saren Palace i Pura Taman Kemuda Saraswati są to darmowe atrakcje. Nie są to duże obiekty, dlatego czas potrzebny na zwiedzanie wynosi po 10-20 minut.
- Świątynia Goa Gajah – Jaskinia Słonia. Wstęp 15 000 IDR, sarong w cenie. Przed świątynią duży płatny parking. Nie płacą tylko rowerzyści. Świątynia jest nieduża. Czas zwiedzania uzależniony jest tego, czy ktoś chce czekać by zrobić zdjęcie wejścia do świątyni, bez tłumu turystów? Średnio 10 – 20 minut.
- ARMA – Muzeum Sztuki Agung Rai. Wstęp 80 000 IDR. W cenie kawa lub herbata, którą można wypić w jednej z dwóch restauracji. Kasjerka sugerowała, że lepsza jest restauracja przy wyjściu. Ma jednak minus. Jest przy drodze i słychać przejeżdżające pojazdy. Druga restauracja jest za głównymi budynkami muzeum, zaraz przy polu ryżowym. Idealne miejsce na relaks. Czas zwiedzania: 1 – 1,5 godziny.
- Balijski masaż. Salony masażu są bardzo popularne w miejscowościach turystycznych. Oferują do wyboru kilka, a czasem kilkanaście rodzajów masażów, czasem z dodatkowymi zabiegami. Najtańszy godzinny masaż balijski jaki widziałem w Kucie i Ubud kosztował 60 000 IDR, najdroższy ponad 300 000 IDR. Zanim zdecydujesz się na konkretne miejsce, najlepiej wcześniej powiedz, że chcesz by pokazali Tobie gdzie masz być masowany i potwierdź cenę. Jeśli będziesz szukał sprawdzonych salonów masażu, skorzystaj z opinii na Tripadvisor.
- Transport Kuta – Ubud. Oprócz Ubera, o którym pisałem, można skorzystać z bardziej tradycyjnych środków transportu, jak taksówka lub autobus. Zdecydowanie najdroższą opcją jeśli podróżuje się samemu jest taksówka. W przypadku większej liczby osób cena, może być bardziej korzystna niż publiczny autobus, ale i tak mniej korzystna niż Uber. Publiczny transport najbardziej opłaca się przy samotnej podróży. Są dwie linie autobusowe, które kursują pomiędzy Kutą i Ubud, to KuraKura (http://kura2bus.com) i Perama Tours & Travel (https://www.peramatour.com). Podobno najtańszym transportem na wyspie jest Bemo zwane też angkot. Są to stare vany zabierające 10 osób. Nie mają one jednak określonego rozkładu jazdy, więc nie brałem ich pod uwagę przy planowaniu podróży.