
Bali – dzień 9 – Gili Meno – W poszukiwaniu raju
Plan na dzisiaj zakładał zobaczenie Gili Air. Po tym jednak, co wczoraj ujrzeliśmy, uznaliśmy że zostaniemy na Gili Meno i poszukamy ,,rajskiej plaży”.
Dzień zaczynamy śniadaniem przygotowanym przez naszą gospodynię.

Gili Meno – śmieci na wyspie
W drodze na plażę mijamy meczet. Na wyspach Gili właśnie islam jest dominującą religią. Okazuje się, że nawet wokół meczetu leżą śmieci.

Tym razem idziemy na wschód wyspy.
Na Gili Meno, podobnie jak Air i Trawangan zabronione jest używanie motocykli i samochodów. Po wysepkach można się przemieszczać pieszo lub za pomocą roweru ewentualnie bryczki zwanej cidomo. Podoba nam się niczym nie niezakłócona cisza.

Jest piękna, słoneczna pogoda. Jedynymi chmurami jakie widzimy są chmury krążące nad szczytami Lombok.
Najładniejsza plaża na Gili Meno
W końcu trafiamy na plażę wyglądającą jak z reklamówek biur podróży. Położona jest niedaleko miejsca, gdzie wczoraj przypłynęliśmy. Piasek jest jasny, delikatny, przyjemny w dotyku. Obok kilka drzewek, pod którymi w razie potrzeby można znaleźć cień.

Rozkładamy ręczniki i wchodzimy do wody. Jest tak ciepła, że wejście do niej sprawia przyjemność i nie chce się z niej wychodzić. Do tego ma piękny błękitny odcień i jest czyściutka.

Po przerwie obiadowej idę dalej plażą w kierunku napisu Gili Meno. Tu niestety plaża wygląda gorzej, gdyż znowu widać śmieci.

Wracam na ,,rajską” plażę. Szum fal, delikatna bryza od morza, kolorowe łódeczki unoszące się na wodzie, do tego widok Gili Meno i Lombok, sprawiają, że spędzamy tam kilka bardzo relaksujących, spokojnych godzin.

Wieczorem idziemy zobaczyć jedną z rzeczy, która rozróżnia tę wyspę od pozostałej dwójki. Jest to jeziorko ze słoną wodą.

Nie nadaje się ono jednak do pływania. Przypomina bardziej bajoro, w którym oczywiście również można zobaczyć śmieci.

Zakończenie dnia jest bardzo miłe. Idziemy na zachód wyspy do restauracji, która rzuca się w oczy, gdyż wokół niej na sznurkach zostały rozwieszone kawałki koralowców. Zamawiamy napoje i siadamy.

Zimne napoje, fale rozbijające się o brzeg, przepływające łódeczki, a zwłaszcza słońce chowające się za Gili Trawangan sprawiają, że siedzimy jak zauroczeni i tylko obserwujemy. Gdy kelner zapala świecę, to znak, że spektakl ze słońcem w roli głównej się skończył.

Zgodnie uznajemy, że jeśli ktoś lubi odpoczywać w spokoju na ładnej plaży i miło spędzić dzień, to na Gili Meno może to zrobić. Wyspa wymaga jednak gruntownego sprzątania.
Indonezja, wyspa Gili Meno – Informacje praktyczne:
- Jedzenie: Ceny jedzenia w restauracjach na wyspie zaczynają się od 20 000 IDR, a soków od 15 000 IDR. Jest kilka sklepików, w których cena zależy od tego, ile zażąda sprzedawca. Przykładowo, cena piwa w restauracji potrafi być niższa niż w sklepie. Z uwagi na mały ruch, należy sprawdzać terminy przydatności do spożycia.
16 thoughts on “Bali – dzień 9 – Gili Meno – W poszukiwaniu raju”
dzien dobry, gdzie dokladnie na gili meno jest ta najladniejsza plaza?
Cześć! Najładniejszą plażę znajdziesz tuż obok „przystani” do której przypływają łodzie z innych wysp. Jak wszystkie plaże na wyspach Gili najlepiej ona wygląda do południa, gdy poziom wody jest wysoki.
Dzisiaj mam taki dzień, że chciałabym znaleźć się daleko,daleko na takiej właśnie wyspie. Czytając Twoje wpisy tak się czuję. Tak trzymaj!!!
Gili Meno ma swoje plusy i minusy. Dużym plusem jest cisza i spokój. Dla osób, które tego szukają jest ona idealna. Wczoraj widziałem dobrą ofertę na bilet na Bali. Gdybyś była zainteresowana to mogę sprawdzić, czy oferta jest aktualna i miałabyś okazję by tam odpocząć :).
Dziękuję, ale to nie czas dla mnie. Narazie musza wystarczyc mi Twoje opisy. Czytam je z zainteresowaniem. Czekoam na kolejne. Pozdrawiam
Dziękuję, ale to nie czas dla mnie. Narazie musza wystarczyc mi Twoje opisy. Czytam je z zainteresowaniem. Czekam na kolejne. Pozdrawiam
Gdyby nastał Twój czas to pamiętaj o mnie 🙂
Zdjęcie śniadania wprost każe mi zapytać o najlepszy posiłek, jakim raczyłeś się w czasie balijskiej wyprawy. Lokalny przysmak? Pomińmy jajko gotowane na parze wulkanicznej ;-).
PS W Międzynarodowym Dniu Blogera życzę kolejnych świetnych wpisów i wielu czytelników :-).
Myślę, że najbardziej smakował mi posiłek w restauracji Wild Ginger w Ubud, ale ogólnie w Ubud wszędzie można było bardzo dobrze zjeść. Próbowałem różnych dań kuchni balijskiej i indonezyjskiej. Najczęściej zamawiałem nasi goreng (smażony ryż). Do niego dodawane są: kecap manis (słodki sos sojowy), oraz liczne inne dodatki, jak pokrojony omlet, warzywa , mięso (zazwyczaj kurczak), ostry sok sambal (głównymi składnikami są między innymi zielone lub czerwone papryczki, szalotki, czosnek i sok z limonki), kerupuk (chrupki smażony makaron), sosy i dipy. Wszystko to jest mocno przyprawione lokalnymi korzeniami. Często do tego było dodawane tołu, które chyba pierwszy raz w życiu tam jadłem, a tak mi tam smakowało, że zazwyczaj pierwsze znikało z talerza 🙂 . Do tego zamawiałem shake z mango, lub eksperymentowałem z shakami z owoców, które u nas nie występują lub są mało popularne 🙂 .
PS. Dziękuję za życzenia 🙂 . Nie wiedziałem, że jest taki dzień i że dziś przypada 🙂 .
Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź. Bardzo smaczny opis, choć pewnie nie wszystko potrafię sobie wyobrazić. Brzmi jednak tak pysznie, że aż się głodna zrobiłam ;-).
Byłem miło zaskoczony tamtejszą kuchnią :). Tylko raz na Gili Meno, potrawa miała „dziwny” zapach, ale zjadłem i przeżyłem 😀 Rezerwując noclegi zawsze wybierałem miejsca gdzie śniadanie jest w cenie. Zazwyczaj do wyboru były jajka w kilku postaciach: omlet, na twardo, jajecznica. Raz był omlet w toście. Wyjątkiem był hotel w Ubud gdzie na śniadanie był nasi goreng (do wyboru z ryżem lub makaronem), a do tego owoce, naleśniki lub tosty.
Omlet w toście – podoba mi się :-). Gdyby się jeszcze okazało, że na Bali można skosztować pysznych deserów, jestem skłonna uwierzyć, że to rajska wyspa ;-).
Trudno jest przebić polskie desery 🙂 . W restauracjach był mały wybór. Ograniczał się do bananów zapiekanych w cieście (czasem podawanych z gałką lodów), ewentualnie samych lodów, lub deseru robionego na bazie ryżu gotowanym na mleczku kokosowym.
Skoro z deserami szału nie ma, to słaby ten raj ;-). A tak na serio – dzięki za sporą dawkę bardzo ciekawych informacji :-).
Zawsze chętnie odpowiem na pytania 🙂