Budzę się pierwszy. Na namiot padają promienie słońca zapowiadające ładny dzień. Przede mną kolejny 32-kilometrowy odcinek, uznaję więc, że szkoda dnia na wylegiwanie się. Bez pośpiechu jem śniadanie, myję i przygotowuję do drogi.
Przed wyruszeniem na szlak robię kilka zdjęć bazy.
Pierwszy raz nocowałem w takim miejscu. Zastanawiałem się jak to będzie wyglądać? Na szczęście rzeczywistość przerosła moje oczekiwania. To był zdecydowanie dobry wybór.
Nie czekam aż reszta towarzystwa się obudzi, tylko zostawiam ich pogrążonych w głębokim śnie.
Spis treści
Rymanów-Zdrój
Wychodzę na wzgórze, skąd ukazują się w oddali pierwsze zabudowania miejscowości Rymanów-Zdrój.
Niedaleko tego miejsca, zwracam uwagę na drewniane rzeźby, przedstawiające dawnych mieszkańców tej ziemi przy ich codziennych prac.
Wołtuszowa
Tuż obok rzeźb rzuca się w oczy tablica informująca, iż dotarłem do kolejnej nieistniejącej łemkowskiej wsi, Wołtuszowej. Obecnie ze wsi pozostało tylko kilka kamiennych nagrobków oraz kamienna chrzcielnica z dawnej cerkwi. Miejsce po cerkwi wyznacza wieniec starych lip.
Na drzewach w Wołtuszowej jest dużo oznaczeń. Pierwszy raz jednak widzę biały prostokąt, a w nim znak Polski Walczącej oraz napis Beskidzka Trasa Kurierska – „JAGA-KORA”. Z ciekawości sprawdzam z internecie informacje o tym szlaku. Okazuje się, że jest to rekonstrukcja funkcjonującego w latach 1940-1945, historycznego szlaku kurierskiego Komendy Głównej ZWZ AK prowadzącego przez teren Beskidu Niskiego
Wejścia do Rymanowa „strzegą” zbójnicy, a raczej kolejne drewniane rzeźby, tym razem przedstawiające Rymanowskich Zbójów.
Od tego momentu szlak biegnie asfaltem, po którym maszeruje dużo kuracjuszy. Znowu czuję, że rzucam się w oczy, a to dlatego, że nie wyglądam jak typowy turysta. Jest jednak coś, co nas łączy. Dużo osób podpiera się kijkami.
Drugie śniadanie jem w pobliżu małego amfiteatru, ładnie położonego nad stawem, po którym pływają kaczki.
Szlak z Rymanowa do Iwonicza-Zdrój ma tylko 6 km. Obawiałem się, że będzie to kolejna asfaltowa droga. Jednak nie, szlak prowadzi przez wzgórza porośnięte lasem.
Iwonicz-Zdrój
W Iwoniczu-Zdrój trasa biegnie obok reprezentacyjnej części części miasta. Wykorzystuję okazję by pochodzić po deptaku i nacieszyć oczy pięknem miasteczka. Żałuję, że nie mam więcej czasu, gdyż bardzo mi się tutaj podoba.
Będę musiał tu wrócić, by w spokoju wypróbować licznych wód leczniczych oraz wejść do budynków, które z zewnątrz prezentują się znakomicie.
Cergowa (716 m n.p.m.)
Po wyjściu z miasteczka na horyzoncie ukazuje się najwyższy szczyt dzisiejszego dnia – Cergowa (716 m n.p.m.).
Dużo osób omija Beskid Niski z uwagi na przekonanie, że skoro niski, to nie czekają ich tutaj żadne niespodzianki i wyzwania. Zaskoczeniem może być z pewnością ten szczyt. Strome podejście i zejście, dodatkowo góra wygląda jakby z jednej strony była ścięta. Idzie się ścieżką, pod którą zbocze ostro opada w dół.
Do tego należy dodać piękne widoki ukazujące się za drzew oraz metalowy krzyż ustawiony na szczycie.
Schodząc przedzieram się przez krzaki i wysokie pokrzywy. Wygląda jakby nikt nie wychodził z tej strony na szczyt.
Pustelnia św. Jana z Dukli
Dochodzę do Nowej Wsi tylko po to, by znowu zacząć się wpisać. Niecałe dwa kilometry i jestem na wzgórzu Zaśpit w miejscowości Trzciana. To miejsce kultu związane ze św. Janem z Dukli. Stoi tutaj neogotycka kaplica z 1908 roku postawiona w miejscu pustelni świętego. Obok niej jest drewniany budynek, w którym można zobaczyć rekonstrukcję wnętrza chaty, w której mieszkał św. Jan kiedy był pustelnikiem.
Dużo osób odwiedza to miejsce wierząc z cudowną moc wody, której źródełko znajduje się pod kaplicą. Nie tylko piją wodę wprost ze źródełka, ale również napełniają nią przyniesione pojemniki.
Chyrowa schronisko
Słońce już prawie zachodzi, gdy dochodzę do Chyrowej. Ostatnie dwa kilometry szlaku są zdecydowanie nieciekawe. Stare rozpadające się chaty, sfora psów i szlak poprowadzony obok potoczka. Często trzeba go przekraczać, niestety najczęściej bez pomocy mostków. Na domiar złego mam nieprzyjemność wąchać płynącą potoczkiem gnojowicę. Widząc to wszystko zastawiam się, jakie warunki będą w schronisku?
Na miejscu zaskoczenie. Nazwa schronisko nie pasuje do tego miejsca, to bardziej agroturystyka.
W drzwiach wita mnie właściciel i pyta, jaki pokój chcę? Decyduję się na pokój jednoosobowy z łazienką. Cena 40 zł wydaje mi się dobra, do tego zamawiam jeszcze kolację i śniadanie. Jest już późno, więc z dostępnych dań wybieram pierogi. Dostaję również kawałek domowego ciasta, które podobnie jak pierogi, jem z wielką przyjemnością. Wszystko jest bardzo smaczne.
Za mną kolejny dzień z jedenastoma godzinami na szlaku. Tym razem nie było to związane z błądzeniem, ale z ciekawymi miejscami, które zobaczyłem tego dnia. Jestem zaskoczony, że aż tyle ich było.
Informacje praktyczne:
- Pod Chyrową jest kolejnym miejscem, które mogę polecić osobom nie tylko wybierającym się na GSB. Zastaniesz tutaj bardzo dobre warunki, niskie ceny i smaczne jedzenie. Na plus tego miejsca jest również działające Wi-Fi, które przy słabym zasięgu sieci komórkowych jest bardzo pomocne. Z uwagi na obozy sportowe, przed przybyciem sugeruję, by lepiej upewnić się co do dostępności miejsc i ewentualnie wcześniej zarezerwować miejsce. http://www.hyrowa.pl.
Główny Szlak Beskidzki – mapa 6 dnia – Baza namiotowa Wisłoczek – Chyrowa Schronisko
Podobała Ci się moja relacja ze szlaku do Chyrowej? Dołącz do podróży na Facebooku, Instagramie i Twitterze, aby zawsze być na bieżąco. Zapraszam również do lektury innych wpisów na https://podrozebezosci.pl.