Przede mną ostatni dzień w Bieszczadach. Czeka mnie długi trzydziestokilometrowy odcinek. Jak do niego się przygotowuję? Jem obfite śniadanie. Po jajecznicy uznaję, że to za mało. Wypijam jeszcze dwa jogurty pitne, jem orzechy włoskie i popijam herbatą. Jednocześnie obserwuję co się dzieje w jadalni Bacówki Pod Honem. Przyszli przedstawiciele grupy ze ŚDM, aby się rozliczyć. Słyszę jak […]