Spis treści
GSB – dzień 17 – Przysłop pod Baranią Górą – Czantoria – Ustroń
Czy po 16 dniach na szlaku dam radę przejść prawie 41 km? Jest to pierwsza myśl jak przychodzi mi do głowy po przebudzeniu. Wg mapy turystycznej czeka mnie najdłuższy odcinek, ponad 13 godzin marszu.
Jest piękny, słoneczny dzień. Początek szlaku to droga asfaltowa biegnąca wzdłuż Czarnej Wisełki, która następnie przechodzi w drogę leśną.
Pierwszym ciekawym obiektem dzisiejszego dnia jest odbudowany po pożarze mały kościółek Matki Boskiej Fatimskiej na Stecówce.
Tuż obok niego mieści się drewniane schronisko Stecówka (760 m n.p.m.), te w którym planowałem spać. Widać, że jest w trakcie gruntownego remontu.
Od Stecówki przez Przełęcz Szarcula (759 m n.p.m.) do Przełęczy Kubalonka (761 m n.p.m.) szlak jest prawie płaski.
Sama Przełęcz Kubalonka robi przygnębiające wrażenie. Stoją na niej duże, opustoszałe karczmy i zamknięte sklepy. Przekraczając przełęcz wychodzę z Pasma Baraniej Góry (zwanym również Wiślańskim) i wchodzę od Pasma Czantorii (czasem zwanego Pasmem Stożka i Czantorii).
Po wejściu na Kiczory (990 m n.p.m.), docieram do granicy polsko-czeskiej (przez kolejne 11 km szlak biegnie wzdłuż tej granicy).
Ciekawostką związaną z okolicznymi lasami jest to, że są one porośnięte, występującym tylko tutaj, świerkiem istebniańskim. Jego niezwykłość polega na wysokiej odporności na szkodniki i choroby.
Przed kolejnym wzniesieniem, Kyrkawicą (973 m n.p.m.) mijam wychodnie skalne z piaskowca istebniańskiego.
Schronisko PTTK na Stożku
Najstarszym istniejącym i nieprzerwanie działającym polskim schroniskiem w Beskidzie Śląskim jest schronisko na Stożku (978 m n.p.m.). Tuż obok niego jest wyciąg. Wydaje się, że właśnie na turystów, którzy tam wyjeżdżają jest ono nastawione. Zero atmosfery schroniska, niemiła obsługa, jedzenie drogie i niesmaczne, a wrzątek płatny. Jest za to duży wybór piw i innych alkoholi. Przekonuję się o tym, gdy zamawiam pierogi z jagodami i mam dużo czasu, by wszystko dokładnie poobserwować. Jedyną rzeczą, która mi się podoba, jest ładny widok z okna.
Czerwony szlak nie prowadzi na sam szczyt Stożka. Uznaję jednak, że skoro już tu jestem, a on jest tylko kilka minut od schroniska, to na niego wejdę. Niestety szczyt jest porośnięty wysokimi drzewami, więc oprócz drzew nic nie widzę. Całkiem inaczej jest na górze Cieślar (920 m n.p.m.) skąd doskonale widać cały Beskid Śląski i południową część Beskidu Śląsko-Morawskiego.
Schronisko na Soszowie
Schodząc z Soszowa Wielkiego (886 m n.p.m.) już z daleka słyszę nostalgiczną muzykę. Dochodzi ona z głośników umieszczonych na zewnątrz prywatnego schroniska Soszów (792 m n.p.m.).
We wnętrzu na werandzie jest pięć osób, z których dwoje gra. Mężczyzna gra na instrumencie podobnym do ukulele, natomiast kobieta gra na keyboardzie. Od kobiety, która jest dzierżawcą dowiaduję się, że często robią sobie jam session, ale jest to jedno z ostatnich, gdyż zostają tutaj tylko do września.
To schronisko jest przeciwieństwem tego na Stożku. Bardzo klimatyczne, z ciekawym wystrojem. Żałuję, że nie mogę zostać dłużej i posłuchać muzyki.
Tuż obok schroniska jest wyciąg. Robiąc zdjęcie schroniska kątem oka obserwuję dwie kobiety z czwórką dzieci, które na szczyt wyjechały wyciągiem, ale w drugą stronę idą na nogach. Kto wie, może dla tych dzieci będzie to wydarzenie, które spowoduje, że pokochają góry?
Wielka Czantoria (995 m n.p.m.)
Szlak obniża się coraz bardziej, aż dochodzę do Przełęczy Beskidek (684 m n.p.m.). Przede mną podejście na Wielką Czantorię (995 m n.p.m.), najwyższy szczyt czeskiej części Beskidu Śląskiego. Mało osób wychodzi od tej strony. Trzeba się zmęczyć, by dotrzeć na szczyt. To zdecydowanie ostre podejście, a dodatkowo bardzo kamieniste.
Po zdobyciu kolejnej góry przechodzę na czeską stronę na prażony ser z frytkami i zimną kofolę.
Uzupełniwszy energię, postanawiam kupić bilet i po 118 schodach wejść na wieżę widokową, która znajduje się tuż obok bufetu.
Rozpościera się z niej piękny widok m.in. na Ustroń i Wisłę.
Czantoria to najpopularniejszy szczyt w Ustroniu. Zawdzięcza to wyciągowi krzesełkowemu, którym można wyjechać na wysokość 851 m n.p.m. Tuż obok znajduje się Polana Stokłosicy, z której można cieszyć oczy pięknem górskiego krajobrazu. Znajdują się tutaj również punkty gastronomiczne, letni tor saneczkowy oraz sokolarnia.
Schodząc z Czantorii cieszę się, że mam kijki, gdyż chociaż trochę mogę ulżyć moim kolanom. Zejście jest bardziej strome niż wejście, a dodatkowo ma aż 3 km. Biegnie prosto w dół wzdłuż stoku narciarskiego.
Równica (758 m n.p.m.)
Obolały dochodzę do Ustronia Polany (381 m n.p.m.). Wiem, że od końca Głównego Szlaku Beskidzkiego dzieli mnie tylko jedna góra – Równica (884 m n.p.m.). Nie muszę jednak wychodzić na sam szczyt, wystarczy że dojdę do „schroniska” na Równicy (758 m n.p.m.), za nim szlak się obniża.
Świadomość bliskości celu powoduje, że nie zwracam uwagi na ból nóg, ale rytmicznie przebieram kijkami i szybko „mknę” pod górę. Przed samym schroniskiem zwracam uwagę na przytuloną parę siedzącą na poboczu. Są tak zajęci sobą oraz podziwianiem widoków, że nie zwracają na mnie uwagi.
„Schronisko” na Równicy to miejsce gdzie spędzę dzisiejszą noc, dlatego zostawiam duży plecak w pokoju i z plecakiem sznurkowym ruszam do „punktu 0″.
Bez ciężkiego plecaka w dół schodzi mi się bardzo przyjemnie. Po kilkunastu minutach od „schroniska” widzę drewniane ławki oraz „Kamień” na Równicy.
To „leśny kościół ewangelicki”, miejsce istotne dla protestantów, którzy w latach 1654 – 1709 (kontrreformacja) byli zmuszeni spotykać się i odprawiać nabożeństwa w ukryciu. Kamień stanowił ołtarz. Obok znajduje się głaz, na którym wyryto krzyż i kielich oraz staropolski cytat z księgi Mojżesza: „Miejsce na którym stoisz, ziemia święta jest”.
Tuż obok znajduje się odremontowane źródełko z wodą.
Ustroń
Po wyjściu z lasu szlak prowadzi wśród uzdrowisk oraz obok kościoła pw. Świętego Brata Alberta w stronę dworca kolejowego w Ustroniu.
To za nim mieści się kropka, do której podążam – koniec Głównego Szlaku Beskidzkiego. Dochodzę, gdy słońce jest już schowane za górami.
Nagradzam trud sernikiem, wbijam pieczątkę i po zakupach ruszam w drogę powrotną do schroniska. Idę szybko, gdyż nie uśmiecha mi się iść w nocy przez las. Szlak pod górę to dodatkowe w dzisiejszym dniu prawie 4 km i 400 m różnicy wysokości. Do schroniska dochodzę przed całkowitym zapadnięciem zmroku.
Leżąc w łóżku wspominam dzień oraz cały szlak. Jestem zadowolony z siebie i z tego, że się udało. Teraz pozostał mi tylko powrót do domu i planowanie kolejnej wyprawy w miejsca lub na szlaki gdzie mnie jeszcze nie było .
Informacje praktyczne:
- Gościniec Równica – dawne schronisko PTTK Równica. Od 2016 roku wykreślony z listy schronisk. Pokoje czyste i przytulne, niestety miejsce bez klimatu, wyglądające jak karczma z miejscami noclegowymi. Brak gniazdek w pokojach, a w łazience nie działają. Dostępne są tylko w pokoju zabaw oraz w jadalni. Jedzenie smaczne, ale drogie, dodatkowo wrzątek kosztuje 2 zł za kubek. Wszędzie wiszą kartki informujące że „Zabrania się spożywania własnego prowiantu na terenie całego obiektu oraz w ogródku letnim”.