Camino de Santiago (szlak świętego Jakuba) 2 dzień pielgrzymki – Roncesvalles – Larrasoana
Przy wyjściu z miejscowości przechodzę obok znaku drogowego informującego, że do Santiago jest aż 790 km. Widząc go, myślę „To jest naprawdę daleko”.
Dla dużej liczby Hiszpanów, to właśnie w Roncesvalles zaczyna się Camino Frances. Oprócz Hiszpanów, z tego miejsca zaczynają swoje Camino również pielgrzymi, którzy chcą uniknąć teoretycznie najcięższego dnia. Z tego miejsca szlak prowadzi delikatnie w dół, poprzez pola, miejscowości, ogrodzenia i furtki.
Zapowiadał się pochmurny dzień. Słońce jednak skutecznie przebiło się przez obłoki, a po południu o chmurach można było zapomnieć.
Przewodnik, z którego korzystałem, sugerował, abym zakończył wędrówkę w Zubiri. Idę jednak dalej, a to dlatego, że kolejnego dnia dojdę do Pampeluny. Chcę mieć więcej czasu na jej odkrywanie.
Larrasoana
W połowie drogi dołącza do mnie Tony z Drezna. Podobnie jak ja chce dojść do Larrasoana. Jego powód jest jednak inny. Musi się spieszyć, gdyż ma tylko 18 dni urlopu, aby dojść do Santiago. Podczas rozmowy mówi mi, że „Na Camino nie dostajesz tego, co chcesz, ale to, co potrzebujesz”. Jestem ciekawy, jak to będzie w moim przypadku.
W Larrasoana oprócz kilku domów, zamkniętego kościoła, małego „sklepo-pubu” i restauracji nie ma żadnych atrakcji. Jednak w miejskiej albergue, w której się zatrzymujemy, zostaje na noc kilka bardzo fajnych młodych osób. Pochodzą m.in. z Japonii, Meksyku czy Chile. Niektórzy z nich znają się już z poprzednich dni.
Czego dotyczą rozmowy? Zazwyczaj, skąd idziesz, gdzie chcesz skończyć i oczywiście powodu pielgrzymki. Dowiaduję się również, że niektórzy z nich spotkali osoby, które dużo wcześniej zaczęły swoją pielgrzymkę. Słyszę o Australijczyku, który idzie z Genewy, czy Niemcu, który wyruszył z własnego domu. Mówią również o Polaku, który prosi innych pielgrzymów o pieniądze, gdyż chce dojść do Santiago. Nie mówię im tego, ale głupio mi się robi z powodu tego faceta.
Po kolacji jedna z osób wyciąga karty i po szybkiej nauce zaczynamy grać w grę Uno. Nawet dobrze mi idzie i raz wygrywam. Przy grze i miłym towarzystwie czas bardzo szybko mija. Pora jednak iść spać. Jutro będę miał do odkrycia jedno z tych, miast które zawsze chciałem odwiedzić.
Podobał Ci się mój wpis? Dołącz do podróży na Facebooku, Twitterze i Instagramie, aby zawsze być na bieżąco. Zapraszam również do lektury innych wpisów na https://podrozebezosci.pl.