Camino de Santiago (szlak świętego Jakuba) 9 dzień pielgrzymki – Najera – Granon
Idzie mi się coraz lepiej. Kolejny raz dzielę się z innym pielgrzymem swoimi zapasami leków. Tym razem jest to Sandra z Niemiec. Ma problem z gardłem i z nią idę większość drogi. Sandra ma 33 lata, pracowała jako pomoc lekarska oraz masażystka, ale teraz jest bez pracy. Postanowiła przejść całe Camino – spełnić marzenie ojca i swoje. Jej ojciec zmarł 4 lata wcześniej. Zdecydowała, że za pieniądze, które otrzymała w spadku, zrealizuje to marzenie. Bardzo dobrze mi się z nią idzie i rozmawia. Opowiada mi m.in. że miała kiedyś chłopaka z Opola.
Santo Domingo de la Calzada
W drodze do Granon zatrzymujemy się w miasteczku Santo Domingo de la Calzada. Chcemy zobaczyć katedrę św. Dominika z grobem świętego. Wstęp jest płatny 4 euro, ale zdecydowanie warto wydać te pieniądze. W środku, oprócz pięknej architektury, można zobaczyć działa sztuki sakralnej, tradycyjne instrumenty oraz wejść na wieżę, by zobaczyć miasteczko z góry.
Grano
Gdy docieramy do Granon, postanawiamy iść do albergue, którą sugeruje niemieckojęzyczny przewodnik. Samo miejsce wizualnie jest ciekawe, ale gdy właściciel (stary, brudny hipis) pokazuje nam łóżka, to Sandra zauważa na nich pluskwy. Wychodzimy stamtąd jak najszybciej.
Angielskojęzyczny przewodnik sugeruje, by zatrzymać się w przykościelnej albergue. Wchodząc tam, widzimy jedną salę tylko z materacami. Uznajemy, że jeśli już nic innego nie znajdziemy, to dopiero wtedy tam zostaniemy.
W końcu znajdujemy nową albergue, z przyjemnymi pokojami oraz niedużą liczbą łózek. W naszym pokoju są tylko 3 piętrowe łóżka. Do tego za 7 euro od osoby korzystamy z oferty właściciela i jemy tradycyjną kolację z winem i herbatą. Przygotowana została przez jego dziewczynę. Za 3 euro można również zjeść śniadanie. Przy cenach, które widzieliśmy w jedynym sklepie w miejscowości, jest to dobra oferta. Przy okazji okazało się, że dziewczyna właściciela była w Krakowie i Zakopanem. Bardzo jej się w Polsce podobało.
Nie wiem, czy mam szczęście i przypadkiem udaje mi się trafiać na różne imprezy, czy też Hiszpanie tak często świętują, ale w Granon trafiam na fiestę. Miejscowość jest poobwieszana chorągiewkami, a na ryneczku została ustawiona „objazdowa scena” (tir z wysuwaną sceną, na której są zazwyczaj występy gwiazd jeżdżących z tym tirem). Z ciekawości idę zobaczyć fiestę. Najpierw jest część dla dzieci. Później zaczynają się „przyśpiewki” przypominające nasze disco polo. Niestety, pogoda nie jest zbyt łaskawa dla wykonawców. Zaczyna padać, co powoduje, że muszą zakończyć występy i złożyć scenę.
To nie jest jednak koniec fiesty. Przezorni mieszkańcy mają jeszcze rozłożony namiot, pod który przenosi się impreza, a gdy przestaje padać wychodzą na ulicę. Przy dźwiękach gitary oraz akordeonu tańczą i bawią się do rana.
Rada: Jeśli wybierasz się na Camino, to na wszelki wypadek zawsze sprawdzaj z góry i dołu materac na którym masz spać. Kto wie, może dzięki temu uchronisz się przed przykrymi niespodziankami.