Budzę się w momencie, gdy zza gór pływających w morzu mgieł przebijają się pierwsze promienie słońca.
Zapowiada się ładny dzień. Przede mną prawie 34-kilometrowy odcinek, z ostrym podejściem na koniec. Powoli pakuję swoje rzeczy, jem śniadanie, robię kanapki i ruszam.
Spis treści
Pod Niemcową (1001 m n.p.m.)
Sądziłem, że powyżej Chaty na Kordowcu nikt już nie mieszka. Jest jednak inaczej. Ostatnie zamieszkałe gospodarstwo mijam tuż pod Niemcową (1001 m n.p.m.).
Ciut wyżej, u wejścia do lasu stoi pomnik. Z zamieszczonej na nim tablicy dowiaduję się, że w tym miejscu mieściła się w latach 1938-1961, czteroklasowa szkoła podstawowa. Została ona opisana przez Marię Kownacką w „Szkole nad obłokami”.
Naprzeciw pomnika, widzę pozostałości budynku.
Radziejowa (1266 m n.p.m.)
Mijam Wielki Rogacz (1182 m n.p.m.) i z Przełęczy Żłobki (1106 m np.m.) wspinam się na Radziejową. Idąc tym szlakiem wydaje mi się, jakbym znajdował się już w Beskidzie Żywieckim lub Śląskim. Tu również są lasy świerkowe i podobnie jak w tamtych górach, zaatakowały je korniki. Często mijam całe połacie wykarczowanego lasu. Obawiam się, że jednak to nie jest koniec, i w ciągu najbliższych lat tutejszy krajobraz bardzo się zmieni.
Zdobywam Radziejową (1266 m n.p.m.). Dlaczego napisałem, że ją zdobywam? Gdyż jest to najwyższa góra Beskidu Sądeckiego, ale również najwyższe wniesienie dzisiejszego dnia.
Na szczycie znajduje się 20-metrowa drewniana wieża widokowa. Oprócz wieży, postawiono tutaj również pomnik 1000-lecia Polski oraz betonowy obelisk.
Schronisko Przehyba (1158 m n.p.m.)
Po wczorajszych rewelacyjnych naleśnikach z borówkami, ponownie nachodzi mnie na nie ochota. W tym celu wchodzę do Schroniska Przehyba (1158 m n.p.m.). Schronisko wydaje się zadbane, ale jest „zimne” i bez klimatu.
Zamawiam naleśniki. Gdy przychodzę by je odebrać, pytam się, czy to jest to co zamówiłem. Skąd pytanie? Na niedużym plastikowym talerzyku leżą dwa małe, zwinięte naleśniki. Ukryte są pod grubą warstwą bitej śmietany, na którą ktoś powrzucał kawałeczki brzoskwiń z puszki. Niestety to nie pomyłka, ale moje zamówienie. Tym naleśnikom daleko do tych z Hali Łabowskiej.
Po skończonym posiłku szybko oddalam się od schroniska. Nie tylko dlatego, że chcę jak najszybciej zapomnieć o naleśnikach, ale przede wszystkim gdyż pogoda się psuje.
Pokonuję szczyty zwane Skałką (1163 m n.p.m.) oraz Rokitą (983 m n.p.m.) i już mam opuścić Beskid Sądecki, schodząc z Dzwonkówki (983 m n.p.m.), gdy „dopada” mnie burza. Tym razem trwa tylko pół godziny, ale podobnie jak wczoraj wolę nie ryzykować i przez cały ten czas siedzę w „bezpiecznym” miejscu.
Gdzie „kończy się” Beskid Sądecki?
W Krościenku nad Dunajcem (421 m n. p.m.). Ta miejscowość to również dobry punkt wypadowy w Pieniny oraz Gorce. Właśnie Gorce są tym pasmem, przez które w dalszej kolejności prowadzi Główny Szlak Beskidzki.
Uzupełniam prowiant i rozpoczynam wspinaczkę.
Przede mną prawie 10 km odcinek, z różnicą wzniesień 800 metrów. Słońce bardzo mocno przyświeca i jest parno. By dodać sobie sił, myślę o tym, że z każdym krokiem jestem bliżej końca.
Dużą część tego odcinka stanowi droga asfaltowa, która kończy się dopiero w okolicy szczytu Marszałek (828 m n.p.m.). Dalszy szlak to szeroka i ubita droga.
Baza namiotowa na Lubaniu
Im wyżej, tym idzie mi się lepiej. W końcu docieram do bazy namiotowej krakowskiego oddziału Studenckiego Koła Przewodników Górskich na Lubaniu.
Rządzi tutaj Ola, która pokazuje mi mój mały namiot oraz instruuje mnie, gdzie co się znajduje.
Po kąpieli pod wodospadem w Wisłoczku, byłem ciekawy, gdzie tutaj będę mógł się umyć. Do wyboru mam źródełko położone poniżej zbocza, lub prysznic. By skorzystać z prysznica muszę najpierw zagrzać wodę. Z ciepłą wodą idę w krzaki, gdzie jest ustawiona zasłonka prysznica. Tam wlewam wodę do pojemnika i już mogę się umyć.
Nie ma to jak ciepły prysznic pod chmurką, po długim i ciężkim dniu 🙂 .
Lubań (1225 m n p.m.)
Czysty i zrelaksowany wchodzę na szczyt Lubania (1225 m n p.m.). Stoi na nim 22-metrowa wieża widokowa, z której rozpościera się piękna panorama na Tatry, Pieniny i Beskidy.
Wraz z zapadnięciem zmroku studenci rozpalają ognisko. Jest ciepło i bardzo przyjemnie.
Do 22:00 siedzimy i rozmawiamy. Gdy wszyscy się rozchodzą, ponownie idę na wieżę. Również w nocy rozpościera się z niej piękny widok. Niebo usłane gwiazdami oraz zarysy gór pokryte małymi punkcikami światła (niestety mój aparat nie jest w stanie tego oddać).
Za mną długi i męczący dzień, ale jestem zadowolony. Idzie mi się bardzo dobrze, nic nie boli i wszystko przebiega wg planu. Dodatkowo kolejna baza namiotowa okazała się jeszcze lepsza niż oczekiwałem. Już nie mogę się doczekać by ruszyć dalej.
Informacje praktyczne:
- Baza namiotowa na Lubaniu – otwarta tylko w okresie wakacyjnym. Bardzo dobrze zorganizowana baza z zapleczem kuchennym, wyposażonym w komplet naczyń i jadalnię w dwóch dużych namiotach. W przypadku braku własnego namiotu, można skorzystać z noclegu w dwu lub czteroosobowym namiocie. Źródło z pitną wodą znajduje się kilka minut od samej bazy namiotowej. Tuż obok jest położona wieża widokowa, z której rozpościera się piękny widok. Polecam zatrzymanie się w tej bazie! http://bazaluban.pttk.pl
Główny Szlak Beskidzki – mapa 11 dnia – Chata Kordowiec – Baza namiotowa Lubań
Podobał Ci się mój wpis ze szlaku do Bazy namiotowej na Lubaniu? Dołącz do podróży na Facebooku, Instagramie i Twitterze, aby zawsze być na bieżąco. Zapraszam również do lektury innych wpisów na https://podrozebezosci.pl.