Zasypiam i budzę się z myślą, czy dane mi będzie zobaczyć w pełnej krasie bieszczadzkie połoniny? To właśnie dzisiejszy odcinek przebiega przez najpiękniejsze z nich, a mianowicie przez Połoninę Caryńską i Wetlińską.
Zastanawiam się również, czy Grażyna i Kasia dołączą do mnie? Wczorajszy odcinek nie był zbyt męczący, ale jak dla nich długi.
Budzi mnie mój budzik. Gdyby nie on, spałbym dalej. Oprócz mnie w pokoju jest tylko jedna osoba. Szybko pakuję się, jem śniadanie i idę na przystanek.
Pogoda podobna do wczorajszej. Ani śladu słońca, za to nisko sunące chmury i mgła. Dodatkowo mży.
Przyjeżdża autobus. Uśmiecham się widząc, że jednak wczorajszy dzień nie był dla dziewczyn zbyt męczący i będę miał towarzystwo. Cieszę się. W taką pogodę przyjemniej idzie się z kimś. Kupujemy bilety wstępu i ubieramy peleryny, gdyż zaczyna coraz mocniej padać.
Spis treści
Szlak z Ustrzyk Górnych na Połoninę Caryńską, Bieszczady
Początek szlaku to duża ilość wody i błota.
Musimy uważać, aby się nie poślizgnąć i wywrócić. Moje kijki bardzo mi w tym pomagają. Słyszę, że towarzyszki zastanawiają się, czy przy następnych wyjściach w góry nie zaopatrzyć się w nie? Póki co Grażyna znajduje suchą gałąź, którą używa do utrzymania równowagi.
Jest nieco lepiej, gdy zaczynamy się wspinać. Wchodząc między drzewa robi się cieplej, dlatego co chwilę przystajemy i zrzucamy z siebie kurtki i bluzy. Szybko zostaję w koszulce i pelerynie.
Pierwszy przystanek robimy po godzinie, widząc wiatę przy szlaku. W tym miejscu w otoczeniu malinowych krzewów usytuowana jest również drewniana kapliczka z piękną rzeźbą Matki Boskiej. Można ją łatwo przegapić, gdyż maliny bardzo się rozrosły i kuszą czerwienią dojrzałych owoców.
Mijają nasz pierwsi turyści. To grupa młodych Holendrów z opiekunem. Prawdopodobnie wykorzystują czas przed Światowymi Dniami Młodzieży. Większość z nich zna górski savoir-vivre. Radośnie nas pozdrawiają, niektórzy nawet po polsku.
Od wiaty szlak biegnie coraz ostrzej w górę. Tak jest aż wychodzimy poza granicę drzew.
Tu wita nas porywisty wiatr, nisko sunące chmury i pędząca mgła.
Co pewien czas zatrzymuję się i robię zdjęcia. Chcę wykorzystać momenty, gdy wiatr przegania mgłę i chmury.
Połonina Caryńska
Wchodzimy na Połoninę Caryńską. Tu mamy chwilę, by nacieszyć się słońcem.
Wspólne zdjęcie i ruszamy grzbietem połoniny. Idzie się dobrze, niestety mgła nie pozwala w pełni docenić piękna krajobrazu.
Przed kulminacyjnym punktem połoniny zostaję sam. Grażyna i Kasia decydują, że mają już dość, jest coraz gorsza widoczność i schodzą zielonym szlakiem w dół.
Dobrze robią, gdyż najwyższy punkt połoniny (1297 m n.p.m.) jest cały we mgle.
Robi się zimno. Ubieram kurtkę i przyspieszam. Przede mną zejście. Bardzo dobrze mi się schodzi. Gorzej mają osoby, które z tej strony wychodzą na połoninę. Wśród osób widzę rodziców z małymi dziećmi. Nie wszyscy są przygotowani na warunki jakie panują na szczycie.
Brzegi Górne (738 m n.p.m.), zwane kiedyś Berehy Górne
Dochodzę do miejscowości Brzegi Górne (738 m n.p.m.), zwane kiedyś Berehy Górne. Gdyby nie turyści którzy zwrócili moją uwagę, to minąłbym kolejne miejsce związane ze smutną historią Bieszczad. Tym miejscem jest kilkanaście nagrobków oraz tablica informująca o historii tej wsi. Jeszcze w czerwcu 1946 roku liczyła ona 128 gospodarstw. Zostali oni jednak wysiedleni do ZSRR. W chwili obecnej po wsi pozostały tylko nagrobki, ślady zabudować oraz fundamenty cerkwi.
Przed kulminacyjnym punktem połoniny zostaję sam. Grażyna i Kasia decydują, że mają już dość, jest coraz gorsza widoczność i schodzą zielonym szlakiem w dół.
Dobrze robią, gdyż najwyższy punkt połoniny (1297 m n.p.m.) jest cały we mgle.
Robi się zimno. Ubieram kurtkę i przyspieszam. Przede mną zejście. Bardzo dobrze mi się schodzi. Gorzej mają osoby, które z tej strony wychodzą na połoninę. Wśród osób widzę rodziców z małymi dziećmi. Nie wszyscy są przygotowani na warunki jakie panują na szczycie.
Szlak na Połoninę Wetlińską, Bieszczady
Wizyta na cmentarzu, chwila przerwy przed rozpoczęciem wspinaczki na Połoninę Wetlińską. Trudno mi uwierzyć, że na szczycie była tak brzydka pogoda, gdyż na dole jest ciepło i zza chmur przedziera słońce.
Jedynym śladem po opadach deszczu jest żółte błoto, które klei się do butów i utrudnia wspinaczkę. Czasem stawiam krok do przodu i zjeżdżam pół kroku w dół.
W drodze na połoninę mijam grupę odpoczywających Holendrów. Ciut się dziwią, że to robię, ale widocznie dla nich ten szlak jest bardziej męczący.
Staram się iść szybko i nie zwracać uwagi na błoto. Jest mi tak ciepło, że mam na sobie tylko koszulkę i spodenki.
Początek połoniny to skałki porośnięte trawą, krzewami i kwiatami.
Schronisko Chatka Puchatka (1228 m n.p.m.)
Szybko je mijam i kieruję się w stronę Schroniska Chatka Puchatka (1228 m n.p.m.)
Dla niektórych to schronisko kultowe. Mnie jednak nie przypada do gustu. Powodem nie jest brak wody, kanalizacji, czy energii elektrycznej, ale to, że gdy wchodzę do środka jest one pełne tzw. „niedzielnych turystów”. Jest ponuro, ciasno i do tego kolejka do bufetu. Nie zastanawiając się długo wychodzę. Za radą Grażyny i Kasi idę jeszcze zobaczyć toaletę i bardzo się cieszę, że nie muszę z niej skorzystać. Jeszcze zanim ją zobaczyłem, to ją poczułem.
Na szczycie połoniny pogoda bardzo szybko się zmienia. Na koszulkę ubieram kurtkę, ale temperatura tak szybko spada, że muszę pod nią ubrać jeszcze bluzę.
Szczyt Smerek (1223 m n.p.m.), Bieszczady
Silny wiatr, mgła i chłód, w takich warunkach wchodzę na szczyt Smerek (1223 m n.p.m.). W tym miejscu niestety zamiast ładnej panoramy, widzę tylko kolejny metalowy krzyż.
Od tego momentu szlak biegnie w dół. Do niekorzystnych warunków atmosferycznych dołącza jeszcze zimny, ulewny deszcz.
Idę szybko. Co pewien czas słyszę w oddali uderzenia pioruna. Szlak jest opustoszały. Przez dwie godziny nie spotykam nikogo. Gdy dochodzę do asfaltu to już wiem, że jestem blisko miejscowości Smerek.
Smerek
Tutaj nie ma schroniska, dlatego nocleg zarezerwowałem w Ośrodku Wypoczynkowym „Smerek” (obecnie Przystanek Smerek).
Mam pokój jednoosobowy z umywalką. Łazienka jest na korytarzu. Szybko zrzucam brudne ubrania, wyciągam wkładki z przemoczonych butów, biorę prysznic i korzystam z zestawu dnia: zupa, drugie danie i ciasto. Całość tylko 19 zł.
Oprócz mnie w ośrodku jest kolonia. Jedząc, słyszę jak opiekunowie zastanawiają się, co robić? Z uwagi na złą pogodę, dzieci się nudzą.
Sam się zastanawiam, co można robić w Bieszczadach gdy pada?
Kładę się do łóżka. Czuję, że moje plecy odwykły od ciężaru plecaka. Będą się musiały jednak do niego przyzwyczaić, to dopiero początek.
PS. Dziękuję Grażynie i Kasi za miłe towarzystwo. Do zobaczenia na szlaku.
Informacje praktyczne:
- Ośrodek Wypoczynkowy „Smerek” obecnie „Przystanek Smerek”. Obiekt czynny sezonowo. Czyste pokoje z umywalką. Łazienka na korytarzu, podobnie jak czajnik elektryczny. Można tutaj kupić bardzo dobre i tanie jedzenie. Porcje są duże. https://przystaneksmerek.pl
Główny Szlak Beskidzki – mapa 2 dnia – Ustrzyki Górne – Smerek
Podobała Ci się moja relacja ze szlaku do miejscowości Smerek? Dołącz do podróży na Facebooku, Instagramie i Twitterze, aby zawsze być na bieżąco. Zapraszam również do lektury innych wpisów na https://podrozebezosci.pl.