Paryż – Saint Jean Pied de Port. Dojazd na początek Camino Frances.
Pobudka 5:30, następnie prysznic, szybkie śniadanie i bieg w stronę stacji kolejowej Paris Montparnasse :). Ulga, udało się, zdążyłem i o 7:22 ruszam w kierunku Bajonne (Bayonne). Korzystam z usług szybkiej kolei francuskiej SNCF. Bilet kupiłem jeszcze w Polsce, gdyż im wcześniej się go kupi, tym jest taniej. Gdy rezerwowałem bilet, okazało się, że różnica między 1 a 2 klasą wynosiła tylko 5 euro. Postanowiłem zaszaleć i kupić bilet w pierwszej klasie ;). Dodatkowo w pociągu mogłem wybrać, przedział iDZEN (w którym można np. czytać, spać lub cicho rozmawiać) lub iDZAP (w którym można np. normalnie rozmawiać, wypożyczyć tablet by obejrzeć film lub grać w gry, ten przedział polecany jest również rodzicom z dziećmi). Zdecydowałem się na przedział iDZEN. Podróż do Bajonne trwa 5 godzin, 10 minut.
Bajonne (Bayonne)
Wychodząc z pociągu, widzę dziewczynę, która podobnie jak ja, ma ze sobą plecak i wygląda na pielgrzyma. Zaczynam rozmowę. Okazuje się, że ma na imię Julie i jest Amerykanką. Mamy dwie godziny do pociągu do Saint Jean Pied de Port, więc proponuję spacer po mieście. Okazuje się, że z dworca do centrum nie jest daleko. Usytuowane jest po drugiej stronie rzeki. Miasteczko nam się podoba, gdyż robi wrażenie spokojnego i zadbanego. Kierujemy się w stronę katedry, której wieże widać z daleka. Jest ona usytuowana w otoczeniu małych, przytulnych uliczek. W środku zwracamy uwagę na witraże i rzeźby.
Jeszcze tylko szybki lunch i w drodze powrotnej daję się skusić oryginalnej francuskiej bagietce. Jem ją jednak już na peronie kolejowym.
Z Bayonne do Saint Jean Pied de Port jedziemy pociągiem regionalnym. W połowie drogi przesiadamy się do podstawionych autobusów. To właśnie w tym autobusie po raz pierwszy czuję oraz widzę, że czeka mnie coś wielkiego. Przede mną siedzi kobieta w wieku około 55 lat. Zaczyna płakać ze szczęścia, mówi, że nie wierzy, że jest tutaj. Podchodzi młody mężczyzna i ją obejmuje. Zauważam także inne wzruszone osoby.
Saint Jean Pied de Port
Po dotarciu do miasteczka, w pośpiechu udaję się do biura obsługi pielgrzymów. Chcę otrzymać (a raczej kupić, gdyż kosztuje 2 euro) credencial. To zaświadczenie, iż jestem pielgrzymem. Obsługa w biurze jest bardzo miła i pomocna. Pytają się każdego, jaki jest powód pielgrzymki/podróży. Do wyboru jest cel religijny, duchowy i turystyczny. Na miejscu otrzymuję również rozpiskę z całą trasą. Są na niej wzniesienia, sugerowane etapy i miejsca, w których można się zatrzymać.
Po odebraniu credencialu i otrzymaniu pierwszej pieczątki udaję się na poszukiwanie noclegu. Decyduję się na miejsce, które poleciła mi kobieta z biura obsługi pielgrzyma. Robię swoje pierwsze pranie i ruszam na zwiedzanie miasteczka. Zaczynam od cytadeli, która usytuowana jest na szczycie wzgórza usytuowanego niedaleko mojego noclegu. Ze szczytu jest bardzo ładny widok na miasteczko oraz całą okolicę.
Miasteczko jest małe, ale z dużą ilością pielgrzymów i turystów. Bardzo szybko można zobaczyć najpopularniejsze miejsca. Należą do nich: brama Puerta de Santiago, przez którą od wieków wyruszają pielgrzymi; mosty, których odbicie w wodzie wraz z zabudową często można zobaczyć na stronach przewodników lub widokówek oraz ufortyfikowany kościół.
Czuję podekscytowanie. Tyle nowych przeżyć mnie czeka, nowych miejsc, ludzi. Najchętniej bym już wyruszył :). Na razie, przede mną pierwsza noc w wieloosobowym pokoju i do tego na piętrowym łóżku ;). Zastanawiam się, czy się wyśpię. Wiem, że światła będą zgaszone o 22:00. O której zostanę obudzony? O tym przekonam się już za kilka godzin.