Camino de Santiago (szlak świętego Jakuba) 17 dzień pielgrzymki – Carrion de los condes – Sahagun
Postanawiam, że przejdę więcej kilometrów, gdyż pomiędzy Carrion i Sahagun są tylko małe, raczej nieciekawe miejscowości.
Jest gorąco. Z nieba leje się skwar, a szlak biegnie w dużej mierze pośród wypalonych słońcem ściernisk. Wtem, w oddali po prawej stronie, coś widzę. Na pierwszy rzut oka wydaje się fatamorganą, gdyż wygląda jak pamiętne domki hobbitów znane z książek Tolkiena. Podchodzę bliżej. Robią się coraz większe, więc już wiem, że to nie efekt działania słońca, ale rzeczywiście mam przed sobą coś, co na pierwszy rzut oka je przypomina.
Na umieszczonej obok tabliczce czytam, że jednak nie są to domki hobbitów, ale dawne spiżarnie.
Idzie mi się bardzo dobrze, pomimo że na razie to mój najdłuższy odcinek. Jedyne co zauważam, to olbrzymie pragnienie. 40 km w słońcu i upale powoduje, że wypijam rekordowo dużo płynów – 6 litrów. W tym 3 l soku pomarańczowego, wieczorem 0,75 l cydru (sukces, w końcu znajduję taki, który można wypić z przyjemnością), a reszta to woda.
Sahagun
W polskim przewodniku jest aż 6 stron poświęconych Sahagun, dlatego musiałem sprawdzić, czy rzeczywiście zasługuje ta miejscowość na tak długi opis. Okazuje się, że tak! Sahagun jest miasteczkiem wartym zobaczenia i pozostania na noc. W mieście jest kilka ciekawych kościołów o niezwykłej architekturze, z wyraźnymi wpływami arabskimi. Pozostałości/ ruiny opactwa benedyktyńskiego i monastyr, bardzo ładnie odnowiony i zamieniony na centrum kultury. Zatrzymuję się w miejskiej albergue, która w przeszłości była kościołem Św. Trójcy.
Zwiedzanie zaczynam od centrum kultury, a to dlatego, że w albergue znajduje informację, że można tam otrzymać (a raczej kupić za 2 euro) dyplom potwierdzający, że przeszedłem połowę Camino France. Jednak wg mnie to nie jest prawda, a połowę drogi przekracza się już wcześniej. Skąd w takim razie ta informacja? Hiszpanie uważają, że Camino Frances rozpoczyna się w Ronsesvalles.
Jeśli chcesz oszczędzić 2 euro, a mieć pamiątkę z miejsca, gdzie jest „połowa drogi”, to w miasteczku obok szlaku jest rzeźba informująca o tym. Bardzo często pielgrzymi zatrzymują się przy niej i robią zdjęcia.
Miasteczko nie jest duże, a że mam sporo czasu, postanawiam pójść do kościoła na mszę dla pielgrzymów. Okazuje się, że oprócz mnie jest tylko 2 pielgrzymów i kilku bardzo starych mieszkańców miasteczka. Sądziłem, że im dalej na szlaku, tym więcej pielgrzymów będzie uczestniczyło w tych mszach, a jest coraz gorzej.
Będąc w ośrodku kultury, otrzymałem zaproszenie na spektakl, który ma się odbyć o 21:00. Idąc na niego nie wiedziałem czego się spodziewać, jednak od pierwszej minuty do końca przykuł moją uwagę.
Spektakl to połączenie dramatu (matka opłakująca swoją zmarłą córkę, którą w dalszym ciągu trzyma na łonie), muzyki granej na żywo (m.in. gitara, skrzypce), śpiewu i baletu. Większość jest po hiszpańsku, nie przeszkadza mi to jednak w pozytywnym odbiorze sztuki. Do tego wszystkiego miejsce, w którym to się odbywa, skutecznie potęguje efekt oddziaływania na widzów. Mały urywek możesz zobaczyć na poniższym filmiku.
Podobał Ci się mój wpis? Dołącz do podróży na Facebooku, Twitterze i Instagramie, aby zawsze być na bieżąco. Zapraszam również do lektury innych wpisów na https://podrozebezosci.pl.