Spis treści
Główny Szlak Beskidzki GSB dzień 13 Maciejowa – Schronisko na Hali Krupowej
Dzisiejszy dzień będzie inny niż dotychczasowe. Mam do przejścia prawie 38 km, ale przez większość czasu szlak będzie prowadził przez miasteczka i wsie. Dopiero ostatnie 10 km to kolejne, strome podejście.
Dzień rozpoczynam, podobnie jak wczoraj poznani wędrowcy, od smacznej jajecznicy na boczku. Przyjemność kosztuje tylko 8 zł.
Rabka-Zdrój
Wychodząc ze schroniska widzę w oddali pierwsze zabudowania Rabki-Zdrój.
Wydaje się, że są one blisko, jednak aby tam dotrzeć wpierw muszę pokonać szlak pełen kałuż oraz błota.
Czy słyszałeś, by ktoś kochał konia tak bardzo, że gdy ten padł, napisał wiersz i umieścił go na pomniku? Przyznaję ja nie słyszałem. Staję zdziwiony, widząc taki pomnik przy wyjściu z lasu.
Poniżej tekst, który można przeczytać na pomniku (pisownia oryginalna).
„Burzanowi
z „Sonetów krymskich” wybrałem imię
z ostrokrzewu
szlachectwo krwi dumy tyle
że mógłbym być twoim ordynansem
w grzywie wiatr
wedle praw które szanuje wiatr
wedle praw które szanują zwierzęta
bez słowa skargi
padłeś
wklejony w poświatę gór
ze stepów koń
oddany ziemi
nie zetniesz traw galopem
bez rytu w śniegu
pozostanie białe pole
Burzan
cichy w koronie śmierci
kantar nad martwym okiem
smagania wichrów i upadki groźne
nocne pijanie
krew stygnąca na całunie gwiazd
exitus est
owies ściskam w dłoni
gdy na niego patrzę
słyszę tętent
rosi się podkowa srebrem
CMNK – lipiec 2012”
Myślę, że dla większości osób ten pomnik jest zaskakujący, a na pewno dla tych, dla których zwierze nigdy nie był przyjacielem, a czasem nawet i rodziną.
Kotlina Rabczańska
Skończył się las, opuszczam Gorce i wchodzę w Kotlinę Rabczańską.
Dowiedziałem się wczoraj, że do książeczki PTTK można wbijać pieczątki z miejsc niekoniecznie związanych z turystyką. Chodzi o potwierdzenie, że się było w danej miejscowości. Wchodząc do Rabki-Zdrój postanawiam zdobyć pieczątkę z takiego miejsca. Mój wybór pada na oddział banku spółdzielczego, gdzie bardzo miła pracownica bez problemu przybija pieczątkę.
Mając już pieczątkę z tego miasteczka, przechodzę obok Parku Zdrojowego w stronę ładnie odnowionego dworca kolejowego.
Minąwszy teatr dla dzieci oraz drewniany kościółek wspinam się na Dzielce, by przechodząc pod Zbójecką Górą (644 m n.p.m.) znaleźć się przy „Zakopiance”. Nie ma tutaj przejścia dla pieszych, więc czekam aż droga trochę się zakorkuje, by jak najszybciej przedostać się na drugą stronę.
Dalszy szlak niestety zgadza się z opowieściami. Wycięte drzewa, błoto, brak oznaczeń, a jak już są, to nagle znikają. Czasem pojawia się szlak koloru niebieskiego, a znika czerwony, pomimo że na odcinku ze Skawy do Wysokiej powinny biegnąć obok siebie. Porażka! Często pytam się okolicznych mieszkańców, którędy prowadzi szlak? Niestety większość nie wie. Gdy słyszę taką odpowiedź pytam się, gdzie jest Wysoka? Wtedy staram się iść we wskazanym kierunku, często polnymi drogami lub na przełaj, przez pola.
Bardzo się cieszę, gdy w Wysokiej nagle znowu pojawia się czerwony szlak. Ma to miejsce koło cmentarza wojennego upamiętniającego ofiary pierwszych dni II Wojny Światowej w bitwie o Wysoką.
Długo jednak szlakiem się nie cieszę, gdyż po kilku minutach znowu znika. Sprawdzam na mapie, którędy biegnie. Okazuje się, że wystarczy iść asfaltem by przed dworcem kolejowym w Jordanowie znowu na niego wejść. Tak też robię.
Ponowny powrót na szlak „świętuję” lodem w rożku i pieczątką, tym razem ze sklepu spożywczego.
Jordanów
Jordanów (497 m n.p.m.) jest tym miasteczkiem, przez które wielokrotnie przejeżdżałem, nigdy jednak nie miałem okazji, by po nim pochodzić. GSB jest do tego dobrą okazją. Szlak wytyczono od dworca kolejowego, wprost na rynek. Dziś wygląda on zdecydowanie inaczej niż go zapamiętałem. Jest pełen hiszpańskich pielgrzymów, którzy krzykami, śpiewem i flagami podkreślają skąd pochodzą. By ich poobserwować, robię sobie przerwę obiadową. To jest trzeci raz od początku w Bieszczadach, gdy spotykam uczestników Światowych Dni Młodzieży. Za każdym razem czuć od nich radość, która udziela się innym ludziom.
Z czym kojarzy mi się Jordanów?
Ze zlokalizowanymi na jordanowskim rynku ratuszem miejskim oraz figurą św. Jana Nepomucena.
Pierwszy raz mam jednak okazję zrobić tutaj zdjęcia. Z tego punktu rozpoczynam dalszą wędrówkę.
Beskid Żywiecki
Kotlina Rabczańska kończy się wraz z przekroczeniem mostu na rzece Skawa. Po drugiej stronie jest już bliski mojemu sercu Beskid Żywiecki. Są również pierwsze w tym roku jeżyny.
Bystra Podhalańska (448 m n.p.m.)
Ostatnią miejscowością przed wyjściem w góry jest Bystra Podhalańska (448 m n.p.m.). Jest ostatnia, ale zapamiętam ją najdłużej. Dlaczego?
Przyznaję, bardzo podoba mi się kapliczka z figurą św. Jana Nepomucena z 1815 roku, tak samo jak czerwona, „bajkowa” wieża kościoła parafialnego p.w. św. Marcina. Chodzi jednak o coś innego.
Tym czymś są trzy krótkie rozmowy z mieszkańcami tej miejscowości. Z księdzem, panią bibliotekarką, od której otrzymuję kolejną pieczątkę, oraz od klienta sklepu, który mnie zaczepia gdy uzupełniam zapasy. Wszyscy są bardzo mili, uśmiechnięci, ciekawi mojej wyprawy i życzą mi powodzenia w dalszej drodze.
Powodzenie jest potrzebne, gdyż niestety początek szlaku jest słabo oznakowany i znowu muszę brnąć przez las w poszukiwaniu szlaku.
Kolejny raz przydaje się mapa w telefonie i mój „wewnętrzny kompas”.
Na szlak ponownie trafiam w okolicy Hali Malinowej (około 800 m n.p.m.). Stoi tutaj kamienny obelisk poświęcony walkom partyzanckim.
Schronisko na Hali Krupowej
Dalszy szlak jest już dobrze oznakowany, dlatego bez problemu zdobywam Soskę (1062 m n.p.m.), Naroż (1076 m n.p.m.), Urwanicę (1106 m n.p.m.) i przechodzę w pobliżu Okrąglicy (1239 m n.p.m.). Moim dzisiejszym punktem docelowym jest Przełęcz Kucałowa (1170 m n.p.m.) i położone w odległości 5 minut od szlaku schronisko na Hali Krupowej. Idę szybko. Widzę nadciągające znad Babiej Góry chmury burzowe.
Ostatnią przeszkodę stanowią pasące się na przełęczy owce, barany i kozy.
Nie zwracają one jednak na mnie uwagi i wyminąwszy je docieram do schroniska.
Udało mi się zdążyć przed zamknięciem kuchni, korzystam więc z możliwości i zamawiam zestaw z kotletem schabowym. Cena zestawu wyższa niż w schroniskach do tej pory, ale jedzenie dobre. W trakcie posiłku nadciąga burza. Tym razem byłem szybszy niż ona 😉 .
Dzisiejszą noc spędzam w pokoju wieloosobowym wraz z kilkunastoma osobami. Dzień był długi i męczący, dlatego mam więc nadzieję, że pomimo tego zdołam się wyspać.
Informacje praktyczne:
- Schronisko na Hali Krupowej. Drewniane, klimatyczne schronisko z bardzo ładnym widokiem na Tatry. W pokoju ciepło. Posiada suszarnię, w której można m.in. wysuszyć buty. Ceny jedzenia wyższe niż w dotychczasowych schroniskach, dodatkowo za otrzymanie wrzątku trzeba zapłacić. Minusem jest posiadanie tylko 2 pryszniców i małej liczby kontaktów. Dodatkowo uważam, że obsługa schroniska mogłaby być milsza. Miejsce, gdzie można się zatrzymać. http://krupowa.pl.