Tunele Cu Chi (wiet. Địa đạo Củ Chi) to fascynujący system podziemnych tuneli i popularne miejsce wycieczek z Ho Chi Minh (dawnego Sajgonu). Przyciągają nie tylko osoby zainteresowane wojną w Wietnamie, ale również amatorów nietypowych atrakcji. Czy jest to miejsce warte zwiedzenia? Jak wygląda wycieczka po tunelach Cu Chi?
Oglądając filmy o wojnie w Wietnamie, zazwyczaj widziałem „dzielnych” amerykańskich żołnierzy walczących w dżungli z Wietkongiem (wiet. Việt Cộng). To właśnie w niej, „przerażający” żołnierze Ho Chi Minha dziesiątkowali Amerykanów za pomocą karabinów, min, ale również wymyślnych pułapek. Nigdy nie było wiadomo, gdzie są żołnierze Wietkongu gdyż pojawiali się jakby znikąd i równie szybko znikali. Zasługa w tym była tuneli Cu Chi. Chociaż od zakończenia działań wojennych minęło ponad 40 lat, tunele wciąż istnieją. Będąc w Ho Chi Minh wiedziałem, że muszę do nich przyjechać, aby dowiedzieć się, jak wyglądała wojna z punktu widzenia Wietnamczyków?
Spis treści
Krótka historia tuneli Cu Chi
Tunele Cu Chi usytuowane są 50 km na północny zachód od miasta Ho Chi Minh, a nazwa pochodzi od okręgu Cu Chi, w którym się znajdują. Pierwsze tunele (ok. 50 km) powstały podczas I wojny indochińskiej pod koniec lat 40-tych XX wieku. Był to konflikt pomiędzy Francuzami, a Wietnamczykami, którzy chcieli wyzwolić się spod kolonialnej administracji francuskiej.
Rozbudowa tuneli nastąpiła w latach 1957-1975 podczas wojny między komunistycznym Wietnamem Północnym (i sojusznikiem, Wietkongiem na południu), a Wietnamem Południowym (i sojusznikami, ze Stanami Zjednoczonymi na czele). W Polsce znana jest jako wojna wietnamska, ale nazywana jest również drugą wojną indochińską. Sieć tuneli w tym okresie osiągnęła długość 250 km i rozciągała się pomiędzy przedmieściami Sajgonu, a granicą z Kambodżą. Tunele pełniły funkcje komunikacyjno-obronne oraz stanowiły schronienie. Do dnia dzisiejszego pozostało 120 km tuneli, które zostały zamienione na wojenny park pamięci.
Zwiedzanie tuneli Cu Chi
Początek zwiedzania przypomina mi niedawną wizytę w My Son, gdyż podążam w głąb dżungli za Wietnamczykiem ubranym w strój stylizowany na wojskowy. Nagle przewodnik zatrzymuje się i pyta, czy widzimy wejście do tuneli? Gdy stwierdzamy, że nie widzimy, on przesuwa butem po ziemi przykrytej liśćmi, i oto naszym oczom ukazuje się niewielki, drewniany właz. Aby wejść do tunelu należy zsunąć się do środka nogami w dół, a następnie trzymając wyprostowane ręce kucnąć i zamknąć za sobą właz. Pierwszymi osobami, które próbują wejść są drobnej budowy Azjaci. Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie poszedł w ich ślady. Okazuje się, że również ja nie mam problemu, aby wcisnąć się w niewielki otwór. Zamykając właz ogarnia mnie ciemność, a do nozdrzy dochodzi zapach mokrych liści. Pierwsze skojarzenie – tak musi być w grobie.
Idąc dalej przewodnik pokazuje nam, gdzie są kolejne wejścia do tuneli oraz informuje, że kopiec termitów, który właśnie mijamy to element systemu wentylacji.
Pułapki, zapadnie i manekiny
Dochodzimy do pułapek. Część z nich widziałem wcześniej w amerykańskich filmach, i pomimo że wokół nich ułożono sztuczną trawę wciąż przyprawiają o gęsią skórkę. Osoba z obsługi chodzi pomiędzy nimi i za pomocą długiego kija demonstruje jak działają. Dowiaduję się, że ich zadaniem nie było zabicie przeciwnika, lecz jego okaleczenie. Bardzo często końcówki ostrzy były posmarowane odchodami lub trucizną. Powodowało to u ofiar zakażenie i powolną, bolesną śmierć.
Wędrując za przewodnikiem mijamy inscenizacje z udziałem manekinów. Przedstawiają one codzienne życie żołnierzy Wietkongu oraz osoby przygotowujące miny z niewybuchu. O tym, że w czasie wojny wszystkiego brakowało świadczą również sandały, które wykonywano z opon. Bardzo często służyły one do zgubienia wroga, gdyż na podeszwie znajdował się kształt stopy skierowany do tyłu.
Czołg i strzelnica
Chodząc po dżungli można odnieść wrażenie, że wojna wciąż trwa. Oprócz tuneli, inscenizacji i zniszczonego amerykańskiego czołgu, co chwilę słychać wystrzały z karabinów. To jedna z atrakcji tego miejsca – strzelnica. Nie jest to jednak tania atrakcja, gdyż cena jednego naboju to około 2$, a należy kupić minimum 10.
Przejście przez tunel
Przede mną największe wyzwanie dzisiejszego dnia. Oto przewodnik pyta, kto chciałby przejść przez tunel? Na 12 osób 6 się zgłasza, w tym oczywiście ja. Przed wejściem zostajemy poinformowani, że tunel posiada dodatkowe wyjścia, przez które w razie potrzeby możemy go opuścić.
Wchodzę jako trzeci. Tunel jest mały, wąski, a co kilka metrów znajduje się nieduża lampa.
Tak szybko chciałem wejść do środka, że zapomniałem zostawić plecak, a dodatkowo w nadziei na ciekawe ujęcia na szyi przewiesiłem aparat fotograficzny, a w ręce mam kamerę. Od razu po wejściu wiem, że nie był to najlepszy pomysł. Kucam i powoli ruszam przed siebie. Błyskawicznie robi się gorąco, duszno i odczuwam niedobór tlenu. Tunel nie jest prosty, ale wije się. Najgorsze jest zejście z wyższego poziomu na niższy. Czuję jakby zaraz miał nadejść atak klaustrofobii. Udaje mi się jednak opanować i kontynuuję wędrówkę. Słyszę jednak za sobą, że ktoś krzyczy, iż ma dość i chce wyjść. Nie zatrzymuję się jednak tylko idę dalej. Tunel kończy się nagłym uderzeniem świeżego powietrza. Widzę, że każdy kto go przeszedł jest zgrzany, brudny i przez chwilę chwieje się na nogach. Nikt z nas nie jest przyzwyczajony do takiego wysiłku. Na 6 osób do końca dotarły 4.
Życie w tunelach Cu Chi
Za mną krótki, większy niż tradycyjne, a dodatkowo oświetlony tunel. Wietnamczycy nie mieli „takich luksusów”. Ich tunele były wąskie i wydrążone prymitywnymi narzędziami bezpośrednio w ziemi. Pełne były pułapek i łatwo było w nich spotkać jadowite węże, pająki, czy skorpiony.
Tunele Cu Chi budowane były na czterech poziomach, osiągały głębokość do 12 metrów i dostosowane były do drobnych ciał Wietnamczyków. Na system tuneli składały się również sypialnie, kuchnie, szkoły, szpitale, teatry, kwatery dowodzenia i niesamowity system wentylacji. Spędzali w nich nie tylko godziny, ale całe dnie, a nawet i tygodnie. Dla partyzantów Wietkongu były one domem, w którym spali, jedli, pracowali i ukrywali się przed wrogiem. Amerykanie próbowali różnych metod, by zniszczyć tunele i ich mieszkańców. Oprócz zrzucania bomb, napalmu i trucizny Agent Orange, do środka wchodziły specjalne grupy żołnierzy, zwane „szczurami tunelowymi”.
Jedzenie i propagandowy film
Po wyjściu z tunelu zostajemy poczęstowani ugotowanymi korzeniami rośliny, która nazywa się maniok. Wraz z orzeszkami ziemnymi stanowiła główne pożywienie mieszkańców tuneli. Gdy brakowało jedzenia, w ich diecie pojawiały się również owady, gady, a nawet szczury.
Zakończenie zwiedzania stanowi projekcja filmu, na którym ujęto życie miejscowych rolników oraz Wietkongu podczas wojny. Jakość nagrania jest słaba, można jednak odnieść wrażenie, że jest to połączenie propagandy z rzeczywistymi wydarzeniami.
Opuszczając teren jestem pełen podziwu dla Wietnamczyków. Tunele są żywym świadectwem ich odwagi i heroizmu, a wizyta tutaj daje lepszy pogląd na to, jak wyglądały walki w wojnie w Wietnamie.
Uważam, że wycieczka do tuneli Cu Chi jest punktem obowiązkowym podczas pobytu w Ho Chi Minh.
Tunele Cu Chi (Củ Chi) – informacje praktyczne
- Wybierając się do tuneli należy wiedzieć, że istnieją dwa różne tunele otwarte dla zwiedzających:
- Ben Dinh. Są to turystyczne tunele, które zwiedza większość wycieczek grupowych, przez co może być tłocznie. Tunele te zostały specjalnie stworzone oraz powiększone dla turystów i nigdy nie były częścią oryginalnej sieci tuneli.
- Ben Duoc. Położone są dalej od miasta, przez co mniej osób tam dociera. To oryginalne tunele z wejściami wzmocnionymi dla bezpieczeństwa. Tuż obok położona jest świątynia Ben Duoc.
- Program zwiedzania powyższych tuneli jest podobny.
- Godziny otwarcia: codziennie 7:00 – 17:00.
- Bilet wstępu w 2023 roku: 35 000 VND + 90 000 VND przewodnik, który wprowadza do tuneli.
- Osobom z klaustrofobią odradzam wejście do tuneli.
- Wewnątrz tuneli można spotkać nietoperze. W razie ugryzienia lub zadrapania najlepiej udać się do szpitala.
Jak dojechać do tuneli Cu Chi?
Do tuneli można dojechać na własną rękę lub kupując wycieczkę w Ho Chi Minh.
- Na własną rękę. Najpierw autobusem numer 13 do Cu Chi, a następnie autobusem numer 79 w stronę tuneli. Sugeruję, by kierowcy autobusu numer 79 powiedzieć, który tunel nas interesuje. Przejazd w jedną stronę może trwać nawet 2-3 h. Należy pamiętać, że ostatni autobus z dworca w Cu Chi do Ho Chi Minh odjeżdża o godzinie 17:00.
- Z wycieczką. W ofercie lokalnych biur podróży można znaleźć wycieczki półdniowe oraz całodniowe z wizytą w świątyni Cao Dai (często bilet wstępu ujęty jest w cenie wycieczki). W jednej i drugiej opcji przed wizytą w tunelach autobusy zatrzymują się w miejscach gdzie wyrabia się wyroby z masy perłowej.
Podobał Ci się mój wpis? Dołącz do podróży na Facebooku, Twitterze i Instagramie, aby zawsze być na bieżąco. Zapraszam również do lektury innych wpisów na https://podrozebezosci.pl